Pierwsza informacja o wsi pochodzi z początku XVII w. Szczawa była wtedy przysiółkiem Kamienicy i stanowiła własność klasztoru klarysek w Starym Sączu. Po konfiskacie majątków klasztornych pod koniec XVIII w. weszła w skład dóbr państwowych Austrii, po czym sprzedano ją w ręce prywatne. W połowie XIX w. właściciel klucza kamienickiego Maksymilian Marszałkowicz wybudował w Szczawie 2 niewielkie huty żelaza, z których wyroby sprzedawano w okolicznych wsiach. Rudę żelaza przywożono chłopskimi furkami z Nawojowej, a nawet z dalekich Smiżan na terenie Górnych Węgier. W 2 ćwierćwieczu XIX w. urodził się na szczawskim osiedlu Bulandy słynny baca, znachor i „czarodziej” gorczański Tomasz Chlipała zwany „Bulandą”.
W czasie okupacji stacjonowały tu liczne oddziały partyzanckie, na Szczawskich Polankach mieścił się przez dłuższy czas sztab 1 Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Tu również dokonywano zrzutów lotniczych z samolotów startujących z Włoch. Pod koniec 1944 r. okolica była tak nasycona oddziałami partyzanckimi, że Niemcy musieli opuszczać wieś na noc, koncentrując się w większych garnizonach. Bitwa partyzancka z doborowymi jednostkami niemieckimi, jaka miała miejsce 13.01.1945 r., zakończyła się sukcesem oddziałów polskich.
Źródłami mineralnymi w Szczawie interesowano się od dawna. Wspominał już o nich Baltazar Hacquet pod koniec XVIII w., a także Stanisław Staszic w dziele „O Ziemiorództwie Karpatów”. Mieczysław Orłowicz na pocz. XX w. relacjonował: „Okoliczna ludność od dawna używa wód szczawskich na wszelkie dolegliwości. Zwłaszcza w niedziele i święta zabiera setki butelek do domów…”. Wnioskował on o budowę drogi z Lubomierza do Kamienicy oraz apelował o uznanie Szczawy za uzdrowisko. W okresie międzywojennym rozpoczęto eksploatację źródeł na skalę przemysłową przez spółkę braci Karpińskich oraz Jana Gryzinę Laska z Warszawy. Wodę mineralną butelkowano i rozsyłano po kraju i za granicę.
W 1958 r. ponownej analizy chemicznej i inwentaryzacji źródeł dokonał J. Chrząstowski Źródła w dolinie Głębieńca obudowano i zabezpieczono. W 1974 r. ukazało się ministerialne rozporządzenie, którym lokalne szczawy zostały uznane za lecznicze, otwierając tym samym drogę do uznania Szczawy za uzdrowisko. Jednak kolejne lata nie przyniosły poważniejszych rozstrzygnięć w tej kwestii, a Szczawa ciągle jeszcze czeka na swoje „odkrycie”. Obecnie odwierty są eksploatowane i zarządzane przez firmę Euro – Code z Nowego Sącza (rozlewnia wód obok kościoła). W Szczawie funkcjonują trzy ujęcia wód mineralnych: „Krystyna”, „Hanna” i „Dziedzilla”. Leczą one nieżyty i przewlekłe choroby górnych dróg oddechowych, choroby naczyń krwionośnych i układu krążenia, a także choroby przewodu pokarmowego, zwłaszcza nadkwasotę żołądka. Jesienią 2010 r. oddano do użytku okazały budynek pijalni wód mineralnych, w którym mieści się również punkt Informacji Turystycznej.
Na stoku Wielkiego Wierchu funkcjonuje stacja narciarska „Polanki”, w skład której wchodzą 3 wyciągi orczykowe.
Warte uwagi
Informacje krajoznawcze:
1. Niedaleko ujścia Głębieńca do Kamienicy stoi ładny drewniany kościółek p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa, wybudowany w latach 1958–60 przez cieślę Jana Sopatę, wg projektu Alojzego Podgórnego. Wewnątrz ładne drewniane wyposażenie, którego twórcą był Antoni Krzak oraz tablice poświęcone żołnierzom AK. Ołtarz boczny p.w. Matki Boskiej Ludźmierskiej jest nazywany partyzanckim, ponieważ znajdują się w nim elementy partyzanckiego ołtarza z lat II wojny światowej. Witraże zaprojektowała Teresa Stankiewicz. Najstarszym elementem wnętrza są barokowe stacje drogi krzyżowej z XVIII w. Obok kościoła drewnianego stoi nowoczesna duża świątynia, zbudowana w latach 90-tych XX w.
Przy drodze do Kamienicy, w dolnej części Szczawy, znajduje się kaplica kamienna z XIX w. z płaskorzeźbą Najświętszej Marii Panny Niepokalanie Poczętej i obrazem św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus. Przed wybudowaniem kościoła przy tej kaplicy gromadzili się mieszkańcy Szczawy na nabożeństwa.
2. Obok plebanii znajduje się niewielkie Muzeum — Izba Pamięci I Pułku Strzelców Podhalańskich AK (klucze można dostać na probostwie). Co roku, w pierwszą niedzielę po 15 sierpnia organizuje się w Szczawie uroczyste odpusty I PSP AK, które zainicjował nieżyjący już płk. Jan Cieślak ps. „Maciej”, ostatni dowódca I PSP AK w okolicy Szczawy i Kamienicy. Wśród niezwykle ciekawej ekspozycji można zobaczyć stare mundury partyzanckie, uzbrojenie, mapy i zdjęcia, pokazujące działalność partyzantów AK na tym terenie. Opiekunami Izby są panowie Władysław Chlipała i Józef Rusnak, tel. 18/ 33 24 089, 18/3324026, 696 735 201.
3. W przysiółku Berkówka, tuż przy drodze do Mszany Dolnej, można zobaczyć dwumetrowej wielkości wodospad Spad na Kamienicy (największy na pograniczu Gorców i Beskidu Wyspowego, nazywany szumnie „Gorczańską Niagarą”). Nazwa przysiółka pochodzi od mieszkającej tu niegdyś i prowadzącej sklep żydowskiej rodziny Berków.
Gorczańska kolejka leśna funkcjonowała w latach 1953-63 na odcinku Szczawa Bukówka – Rzeki (górna stacja znajdowała się koło Polany Trusiówka w Rzekach, dziś parking GPN). Do tego czasu odludna, zalesiona dolina Kamienicy nie mając żadnej drogi bitej była jednym z najdzikszych miejsc w Polsce, a transport drewna odbywał się sporadycznie w okresie zimowym, po zamarzniętej rzece. Tory miały rozstaw 600 mm, kolejka łączyła tartak w Bukówce z miejscem składu drewna eksploatowanego na stokach Jasienia, Turbacza itd. Do góry czterowagonikowe zestawy ciągnął koń (w ostatnim okresie funkcjonowania kolejki wykorzystywano lokomotywę spalinową), natomiast w dół zestawy wypełnione dłużycami jechały już siłą rozpędu, wykorzystując 152-metrową różnicę poziomów pomiędzy dwiema „Stacjami”. Po drodze znajdowały się jeszcze dwa przystanki: w Białem i na Pol. Wiatrówki. W ciągu kolejki powstało 8 mostów na Kamienicy, których fragmenty przetrwały nawet katastrofalną powódź z 1997 r. Na całym odcinku były również niewielkie podjazdy, które załadowany zestaw musiał pokonywać siłą rozpędu, co wymagało jego wcześniejszego rozpędzenia do prędkości ponad 50 km/h (a dozwolona prędkość na wąskotorówkach to ok. 15 km/h). Operowanie takim zestawem wymagało od prowadzących za pomocą świerkowych żerdzi górali nie lada sprawności i odwagi.